Tak łatwo było

6 views

Lyrics

Ziomek patrz, każdy z nas chciał mieć fajną furę, fajny dom
 Ale ten pieprzony syf nam wlazł pod skórę, zabrał coś
 Zabrał stąd też kilku, a jak nie chcesz być następny
 To słuchaj tego, idź do przodu i zaciśnij zęby
 Tu w gówno wdepnąć to było kurwa jak splunąć
 Ilekroć szło o dupy, dragi, hajs czy szacunek
 Tu mogłeś spotkać na każdym kroku ćpuna
 Z aluminium w ręku, bądź z banknotem w rulon
 Jak można było nie ulec, kiedy kusiła ulica
 Niejeden na dno runął i skończył gdzieś na odwyku
 W kółko tylko wóda i hajs z narkotyków
 Na osiedlu czy w klubach przesiąkałeś tym do szpiku
 Wokół tego syfu obracał się tylko hajs
 Niektórzy mieli przychód i przy tym lubili ćpać
 Niejeden miał przypał, a dwóch dziś gryzie piach
 I bez kitu ile kurwa przez to było strat
 Mogłeś grać, ale gdzieś po drodze się wykoleić
 Chlać do białego rana, przy tym tracąc nadzieję
 Dziś wiem, że byłem blisko, mogłem wciągać, palić herę
 Było ślisko, trafiałeś na odwyk, albo pod celę
 Kilku lubiło melanż, ale tylko na grubo
 Dzwonili do dilera, choć byli piąty dzień w cugu
 Dziś wciąż lubią melanż i wciąż tylko na grubo
 Widzę ich nawąchanych, jak kurwa wchodzą do klubów
 Dziś widzę gnoi i na tym osiedlu chcą być tacy jak my
 Parę lat temu z towarem i bez pracy jak my
 Choć mamy to za sobą, to wraca, puka do drzwi
 Omijaj to jak możesz, bo zatracisz się w tym
 Ziomek patrz, każdy z nas chciał mieć fajną furę, fajny dom
 Ale ten pieprzony syf nam wlazł pod skórę, zabrał coś
 Zabrał stąd też kilku, a jak nie chcesz być następny
 To słuchaj tego, idź do przodu i zaciśnij zęby
 Tak łatwo było skończyć źle i zostać nikim
 A było blisko, wokół tylko wódka, jointy, seks i narkotyki
 Ziomki z podwórka, imprezki, kreski, człowiek za burtą
 A gdzie są kurwa ratownicy? Ratujcie kumpla, bo
 Przegra, przechla się, a lubi wypić, albo
 Biedak się przećpa i zdechnie w nocy na ulicy
 Był taki jeden tam gdzie mieszkam i przestał istnieć
 Przez to, że przećpał się tym, co sam sprzedawał w okolicy
 Nie pytaj czy to prawda, że sprzedawał na policji, bo
 Powiem ci, że nie widziałem nic jak Zatoichi
 Nie pytaj czy to prawda, bo nikt ci tutaj nic nie powie
 A wszelkie podobieństwa są przypadkowe
 Na Ursynowie poznałem dobrze rap, lecz lepiej melanż
 I patologie, i gdzieś bez celu szedłem nieraz
 I wiem teraz, mogłeś mieć dobry start albo złą drogę
 I wtedy wybierać rolę ćpuna, albo dilera
 Wielu z nich powie, że przesadzam, wyolbrzymiam coś tam
 Ale codziennie walą koks, a w międzyczasie dropsa
 Tak naprawdę żrą ich po jedenaście w jedną noc
 Ja bez kitu, już bez kitu nie znają już słowa stop, ziom
 Patrz tyle lat, nic się nie zmienia
 Browary w dłoniach, jointy w zębach, miłość w burdelach
 I powiedzą ci, że to normalne, i żebym przestał ściemniać
 Ale wszystko jest normalnie, jak nie masz punktu odniesienia
 Ziomek patrz, każdy z nas chciał mieć fajną furę, fajny dom
 Ale ten pieprzony syf nam wlazł pod skórę, zabrał coś
 Zabrał stąd też kilku, a jak nie chcesz być następny
 To słuchaj tego, idź do przodu i zaciśnij zęby

Audio Features

Song Details

Duration
04:50
Key
1
Tempo
151 BPM

Share

More Songs by Pezet'

Albums by Pezet'

Similar Songs